Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Uwaga na oszustów

Data publikacji 24.04.2015

Białostoccy policjanci udaremnili kolejne oszustwo metodą „na funkcjonariusza”. Dzięki ich błyskawicznym działaniom kobieta nie przekazała oszustowi 20 tysięcy złotych. Tym razem przestępca chciał „naciągnąć” 72-letnią białostoczankę podszywając się pod oficera policji na tropie groźnej grupy przestępczej. W Suwałkach natomiast oszuści w ciągu ostatniej doby 5 razy usiłowali nakłonić swoje ofiary do przekazania pieniędzy. Celu nie osiągnęli ze względu na czujność i zdrowy rozsądek swoich rozmówców.

Do oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku zadzwoniła we środę po godzinie 15.00 starsza kobieta i poprosiła o rozmowę z pewnym oficerem śledczym. Podała nawet jego imię i nazwisko. Poinformowała też dyżurnego, że pomaga właśnie temu śledczemu w czynnościach służbowych związanych ze złapaniem oszustów. Dyżurny natychmiast zorientował się, że rozmówczyni padła ofiarą oszustów metodą na tzw. funkcjonariusza i próbował kobiecie to wytłumaczyć. Jednak ona była głucha na argumenty i rozłączyła się. Kończąc rozmowę powiedziała, że wszystko już wie i ma wszelkie instrukcje przekazane przez wspomnianego przez nią na początku rozmowy oficera. Dyżurny próbował oddzwonić do niej, jednak kobieta już nie odbierała telefonu. W tym czasie kryminalni ustalali miejsce zamieszkania kobiety i natychmiast tam pojechali. Nikogo w domu nie zastali, jednak nie zrezygnowali z dalszych poszukiwań. Sądząc, że kobieta poszła do któregoś z banków po pieniądze, policjanci zaczęli odwiedzać najbliższe placówki bankowe. W każdej z nich informowali kierownictwo o kobiecie, która może chcieć pobrać gotówkę ze swojego konta albo zaciągnąć pożyczkę. Przypuszczenia funkcjonariuszy potwierdziły się. Już po niespełna dwóch godzinach policjanci ustalili, że w jednym z oddziałów starsza kobieta próbuje uzyskać kredyt w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Natychmiast pojechali na wskazane miejsce. Okazało się, że to ta waśnie 72-latka, która wcześniej zadzwoniła na numer alarmowy poszukując oficera śledczego, któremu miała pomóc. Dopiero po osobistej rozmowie z policjantami zorientowała się, że o mały włos nie padła ofiara oszustów.

Również suwalscy policjanci otrzymali informacje o aktywności oszustów, którzy przez telefon przekonują starsze osoby, że są ich krewniakami w nagłej finansowej potrzebie. Tego typu sygnały dotarły wczoraj do Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach. Funkcjonariusze zostali powiadomieni o pięciu takich sytuacjach. W czterech przypadkach do różnych osób dzwonił mężczyzna podający się za syna. W jednym przypadku dzwoniła kobieta, która podała się za córkę. Oszuści pod pretekstem uzyskania pomocy finansowej w związku z wypadkiem komunikacyjnym usiłowali wyłudzić pieniądze w kwotach kilkudziesięciu tysięcy złotych na tak zwane polubowne załatwienie sprawy. Ponadto próbowali uwiarygodnić swoją historię przekazując w trakcie rozmowy słuchawkę rzekomemu „policjantowi”, który potwierdzał wersję „syna”. Na szczęście we wszystkich tych sytuacjach niedoszłe ofiary zorientowały się, że mają do czynienia z oszustami i nie dały się nabrać oraz przekazały informację o takiej próbie suwalskim policjantom.

Policjanci przypominają: popularną ostatnimi czasy metodą działania sprawców oszustw, jest tzw. „metoda na krewniaka” częściej określana jako „metoda na wnuczka”. Liczba oszustw popełnianych tą metodą od kilku lat wykazuje tendencje wzrostowe. Generalnie można stwierdzić, że metoda ta służy wyłudzaniu pieniędzy od osób w podeszłym wieku. Sprawcy stosujący tę metodę wykorzystują wszelkiego rodzaju zabiegi socjotechniczne, które pomagają im zdobyć zaufanie swoich potencjalnych ofiar, aby następnie osiągnąć korzyści majątkowe.

Jednym ze sposobów działania sprawców oszustwa metodą „na wnuczka” jest wyszukanie osoby starszej, samotnej, a następnie zebranie informacji o niej wśród sąsiadów. Jest to jednak sposób rzadziej wykorzystywany i niosący spore zagrożenie dla oszustów, wymaga on bowiem osobistego kontaktu oszustów z sąsiadami ofiary, którzy w trakcie wykonywania późniejszych czynności przez policjantów mogą przedstawić ich rysopis. Znacznie bardziej popularnym sposobem typowania potencjalnych ofiar są wszelkiego rodzaju książki telefoniczne. Zdaniem wspomnianych autorów sprawcy wyszukują w książce telefonicznej osoby o staropolskich imionach, które mogą sugerować podeszły wiek, np. Felicjan, Pelagia, Kazimiera, Maria, Brygida itp.

W niektórych przypadkach sprawcy typując swoje potencjalne ofiary, ustawiają się bezpośrednio za ofiarą w kolejce w urzędach i udając interesantów wychwytują potrzebne im dane osobowe. Osoba w podeszłym wieku, zaabsorbowana rozmową lub przekazywaniem pieniędzy urzędnikowi, nie zwraca uwagi na stojące obok niej osoby lub te, które w chwilę po niej opuściły miejsce transakcji i w nieznacznej odległości poruszają się za nią. Jeszcze innym sposobem jest śledzenie ofiary, która opuściła bank lub urząd do miejsca jej zamieszkania.

Kiedy sprawcy oszustwa ustalą miejsce zamieszkania swojej potencjalnej ofiary przeprowadzają rozmowy z jej sąsiadami lub gospodarzem domu, podczas których przedstawiają się jako członek najbliższej rodziny. W trakcie takich rozmów ustalają numer telefonu ofiary i bliższe dane na jej temat.

Najczęściej jednak sprawcy wykorzystujący książkę telefoniczną, wykonują połączenia telefoniczne na chybił trafił, bez zadawania sobie trudu związanego ze sprawdzaniem brzmienia imion. Świadczy o tym chociażby alfabetyczny układ wykonywanych połączeń, a także ich duża liczba. Zdarzały się sytuacje, w których za pośrednictwem jednej karty telefonicznej pre-paid, w ciągu kilku godzin, sprawcy wykonali setki połączeń telefonicznych, w niektórych przypadkach do tych samych osób dzwoniąc po dwa lub trzy razy.

Sprawcy oszustw popełnianych metodą „na wnuczka” zazwyczaj pracują w parach lub w kilkuosobowych grupach. Po wytypowaniu ofiary i wykonaniu połączenia telefonicznego oszust przedstawia się jako członek najbliższej rodziny – biorąc pod uwagę fakt, że ofiarami tego typu przestępstw padają głównie osoby w podeszłym wieku, jest to najczęściej wnuk lub wnuczka ofiary. Na tym etapie rozmowy nie podawane są jeszcze żadne konkretne imiona, chyba że oszust wcześniej przeprowadził stosowne rozpoznanie. W tym momencie często zdarza się, że potencjalna ofiara przerywa połączenie uznając, że jest to najprawdopodobniej pomyłka – o czym świadczy stosunek wykonanych połączeń telefonicznych do liczby dokonanych oszustw. Oszust nie dzwoni więcej do tego typu osób. Szuka dalej.

Nawiązując pierwszy kontakt z potencjalną ofiarą, oszust zdobywa jej zaufanie pytając o stan zdrowia, prawi komplementy, dopytuje się o pozostałą część rodziny, mówi o tęsknocie. Jeśli nie zna imienia osoby, za którą się podaje usiłuje tak ukierunkować rozmowę, aby ofiara sama podała mu właściwe imię, imiona rodziców i wszelkie niezbędne sprawcom do dalszej rozmowy i późniejszego oszustwa dane. Rozmówca zostaje w ten sposób przekonany, że faktycznie prowadzi rozmowę z członkiem najbliższej rodziny. W prowadzonych w toku śledztw rozmowach z ofiarami tego typu przestępstw często podkreślają oni, że zmyliło ich to, iż sprawca znał wiele faktów z życia ich prawdziwego wnuka. Nie są natomiast świadomi faktu, że oni sami udzielili tych odpowiedzi.

Może się tak zdarzyć, że rozmówca nie rozpoznaje głosu swojego wnuka, a nawet zwraca mu na ten fakt uwagę. Sprawcy tłumaczą wtedy zmianę głosu chorobą gardła, anginą itp. Czasami rozpoczynając rozmowę mogą w pierwszych słowach zasygnalizować problemy z gardłem.

Kiedy już ofiara nabierze przekonania, że rozmawia z prawdziwym wnukiem, oszust przechodzi do konkretnego działania. Nakłania ofiarę do udzielenia mu pożyczki na bardzo ważny, niespodziewany, bardzo pilny, okazjonalny cel lub zdarzenie losowe. Do najczęściej stosowanych przez sprawców chwytów należą:

• „na maklera, inwestycje giełdowe” – telefonujący zapewnia, że znajduje się w biurze maklerskim i pilnie potrzebuje pieniędzy na inwestycję giełdową, bo w przeciwnym wypadku straci dużą sumę pieniędzy. Po odbiór gotówki wysyła kogoś podającego się za „maklera giełdowego”;

• „na wypadek” – telefonujący informuje, że spowodował wypadek samochodowy i pilnie potrzebuje pieniędzy na zapłacenie ofierze wypadku, aby uniknąć wezwania policji i rozprawy sądowej;

• „na porwanie” – kobieta podająca się za córkę lub wnuczkę dzwoni informując, że została porwana i musi zapłacić okup;

• „na zwrot długu znajomemu” – telefonujący informuje, że zaciągnął u znajomego pożyczkę i w związku z nieszczęśliwym zdarzeniem tamtej osoby musi szybko zwrócić dług. Następnie po odbiór pieniędzy przychodzi rzekomy znajomy, który potwierdza swoją ciężką sytuację finansową;

• „na zakup nieruchomości lub ruchomości” – telefonujący informuje, że jest w trakcie dokonywania bardzo korzystnej transakcji np. u notariusza i pilnie potrzebuje brakującej kwoty na jej sfinalizowanie.

Oszuści potrafią wywoływać u ofiary głębokie emocje – płacząc podczas rozmowy czy też stwierdzając, iż osoba, do której właśnie dzwoni, jest jej ostatnią deską ratunku – co sprawia, że ofiara czuje się bardziej zmotywowana, by nieść pomoc „członkowi rodziny”.

Zdarza się również, że sprawca nie wskazuje żadnego konkretnego celu, na który potrzebuje pieniędzy, zawsze jednak prosi rozmówcę o dyskrecję wobec innych członków rodziny, tłumacząc to chęcią pozostawienia swoich problemów w tajemnicy, aby nie martwić najbliższych, czy też niespodzianką, którą chce sprawić. Dodatkowo sprawca zawsze zapewnia o bardzo szybkim i osobistym zwrocie pożyczonych pieniędzy.

Należy podkreślić, że sposób wymyślania przez sprawców powodów, dla których ofiara powinna udzielić pożyczki jest bardzo różny. Co więcej oszuści wykonują do swoich ofiar bardzo dużo połączeń telefonicznych, w krótkich odstępach czasu, w celu wywarcia presji psychologicznej i nakłonienia do szybkiego przekazania pieniędzy. Częste telefony mają ponadto utrudnić osobie oszukiwanej ewentualne nawiązanie kontaktu z prawdziwymi członkami rodziny, za których podają się oszuści.

Gdy ofiara zdecyduje się na udzielenie pożyczki „wnukowi”, umawia się on na ich odbiór. Regułą jest, że sprawca zapewnia, iż po odbiór pieniędzy zgłosi się osobiście, nigdy jednak tego nie czyni. Po pewnym czasie od przeprowadzenia pierwszej rozmowy, dzwoni ponownie i tłumaczy, że nie może osobiście odebrać pożyczki. Aby uzasadnić swoją nieobecność najczęściej podaje przyczyny losowe, o których wcześniej mógł wspomnieć ofierze, a które zaistniały nagle i których w żaden sposób nie może uniknąć. Uspokaja on jednak ofiarę, twierdząc, że nie stanowi to problemu, bo po pieniądze zjawi się jego przyjaciel lub dobry znajomy. Podaje imię i nazwisko, opisuje wygląd i ubiór tej osoby. Przestrzega „babcię”, aby była nieufna i najpierw dokładnie przyjrzała się osobie, której ma wręczyć pieniądze, zapytała jak się nazywa i czy zna, ewentualnie skąd zna, jej wnuka.

Sprawcy oszustwa metodą „na wnuczka” mają na celu nakłonić ofiarę do przekazania pieniędzy nieznajomemu, mimo że będzie widziała go po raz pierwszy w życiu. W tej sytuacji nieświadoma niczego ofiara przekazuje obcej osobie niejednokrotnie wszystkie swoje oszczędności, a zdarza się również, że w celu udzielenia pomocy wnuczkowi pokrzywdzeni postanawiają wziąć kredyt w banku. Gotówka, a czasem nawet kosztowności (biżuteria itp.) przekazywane są w miejscu zamieszkania ofiary, na ulicy, a nawet w placówkach bankowych – w sytuacji, gdy ofiara dokonuje wypłaty z banku lub zaciąga kredyt. Kiedy pokrzywdzony po jakimś czasie dzwoni do prawdziwego wnuczka, aby zapytać czy znajomy dostarczył mu pieniądze, dowiaduje się, że padł ofiarą przestępstwa.

źródło – KMP w Białymstoku i oficer prasowy KMP w Suwałkach

* wykorzystując zawarte na stronie treści, zdjęcia lub filmy proszę powoływać się na źródło informacji – www.podlaska.policja.gov.pl

Powrót na górę strony